Parafia

Problem duszpasterski stanowił w jakiejś mierze również stosunek parafian do ludności żydowskiej. Społeczeństwo krakowskie niechętnie patrzyło na Żydów i to nie tyle z przyczyn religijnych, ile dla ich aktywności ekonomicznej i siły finansowej. W XV wieku doszło w mieście kilkakrotnie do wystąpień społecznych, czyli tzw. tumultów antyżydowskich (1407, 1423, 1445, 1448, 1454, 1464, 1477, 1494). Żydami, przede wszystkich dla stosowanej przez nich lichwy, zajmowały się także synody kościelne, a niektóre miasta starały się o przywileje „de non tolerandis Iudaeis”. Zaznaczyć tu jednak trzeba, że kwestia żydowska była wówczas aktualna w całej Europie, nie tylko w Polsce.


Na Kazimierzu sytuacje konfliktowe między ludnością chrześcijańską i żydowską pojawiły się dopiero po 1495 roku, czyli przymusowym osadzeniu tu Żydów gminy krakowskiej. M. Bałaban tak wyjaśnia ich genezę: „Wielka ilość nowych przybyszów nie mogła się pomieścić w ciasnych ramach żydowskiego miasta i siłą konieczności poczęli Żydzi osiadać na chrześcijańskim Kazimierzu i dążyć do zakupna nowych gruntów i domów; przeciw temu demonstruje magistrat Kazimierza i na tem tle rozgrywa się walka przez cały wiek XVI i pierwsze lata wieku XVII. Z tą walką łączy się walka ekonomiczna między Żydami a mieszczanami kazimierskimi – walka, która wrzała do końca Rzeczypospolitej. Mieszczanie kazimierscy chcieli dla siebie zachować pewne gałęzie handlu i cały przemysł, Żydzi dążyli do uzyskania wolnego handlu i prawa do wykonywania rękodzieł. Stąd walka”. Widzimy zatem, że i na Kazimierzu pierwszą przyczyną konfliktogenną była aktywność ekonomiczna; kultura religijna, życie wiary, pozostawały na dalszym planie. Najdrastyczniejsza akcja antyżydowska na Kazimierzu miała miejsce w 1501 roku. Grupa krzyżowców, która zebrała się na Rusi i przybyła do Krakowa napadła osiedle żydowskie na Kazimierzu, zabijając kilka osób. Rajcy kazimierscy zachowali się biernie wobec krzyżowców, podczas gdy kilku mieszczan, a wśród nich krawiec Stanisław Oblung, wzięło udział w rabunku osiedla. Po odejściu krzyżowców gmina żydowska wszczęła proces, wskutek czego dwóch rajców kazimierskich Jan Sontag i Bartłomiej Onoczka znalazło się w więzieniu zamkowym. Po złożeniu vadium przez radę miasta w wysokości 74 złotych rajców uwolniono. M. Bałaban mówi o przypadkach napastliwego zachowania się uczniów szkoły parafialnej w stosunku do Żydów, którzy udając się do Krakowa musieli przechodzić koło szkoły.


Przypadki takie mogły mieć rzeczywiście miejsce. Rzucanie bowiem obelg pod adresem Żydów, jak to potwierdzają również krakowskie księgi miejskie, nie należało do rzadkości w społeczności chrześcijańskiej; nazywano ich przewrotnymi (perfidus), niegodziwcami (nequam). Sądy miejskie wymierzały jednak za to kary. Oznacza to zaś, że troska o tolerancję i wzajemne poszanowanie nie była mimo wszystko władzom miasta obca; kara i w tamtym czasie miała wymiar zarazem ekspiacyjny, profilaktyczny oraz edukacyjny. Ustawy świeckie i kościelne zabraniały Chrześcijanom i Żydom utrzymywania wzajemnych kontaktów, a mimo to, kontakty takie istniały na wielu płaszczyznach codziennego życia. Potwierdza nam to m.in. wizytacja Radziwiłła z 1596 roku, która pod groźbą ekskomuniki zabraniała dziewczętom i kobietom chrześcijańskim podejmować prace służebne w domach żydowskich. Kanonicy regularni, podobnie jak mieszczanie kazimierscy, nie byli zadowoleni z wielkiego napływu Żydów do miasta. Prepozyt Jakub z Wadowic (1464-1495) na wieść o przesiedleniu krakowskiej gminy żydowskiej na Kazimierz miał powiedzieć: „Casimiritae cum nollent suscipere Religiosos, susceperunt Iudaeos.” Osądził w ten sposób jednoznacznie wydarzenie z roku 1478, kiedy to miasto oparło się fundacji klasztoru kartuzów na swoich gruntach, planowanej przez Jana Długosza. Nie ukrywał też swojego niezadowolenia kronikarz Ranatowicz kiedy pisał o rozszerzaniu się przestrzennym osiedla żydowskiego, a w związku z tym sprzedaży Żydom przez prepozyta Stanisława Niedzielę (1544-1582) kamienic, które od dawna stanowiły patrimonium klasztorne.


Nie natrafiono natomiast na fragmenty skrajnie antyżydowskie w zachowanych w archiwum klasztornym tekstach kazań, o których wiadomo, że na pewno wyszły spod pióra członków zgromadzenia. Redagując swoje kazania kaznodzieje zgromadzenia mieli z pewnością w pamięci konstytucje zakonne, które wyraźnie zabraniały używania na ambonie słów i sformułowań obraźliwych pod czyimkolwiek adresem. Jeśli żądano od wiernych ograniczenia kontaktów z Żydami, to czyniono to „tum propter honorem fidei ne filii Liberae (Kościół) filiis Ancillae (Synagoga) serviant, tum propter periculum animarum, ne forte simplices ab illis subventantur”. Była to więc pozycja umiarkowanej powściągliwości płynąca zapewne ze świadomości, że oba te światy, chrześcijański i żydowski, tak odmienne pod każdym względem, muszą mimo wszystko obok siebie istnieć i rozwijać się.


ks. prof. Kazimierz Łatak CRL